Bez kategorii
Tulcza – wchodnia Rumunia- 11.08.2008
Na promie z Gałacza mało kto patrzy na przystań, do której płyniemy. Wszyscy gapią się na niknące w dali miasto. Kilka bloków odbija się w wodach Dunaju, ani to ładne, ani spektakularne. A mimo to nikt nie patrzy do przodu, wszyscy gapią się na ląd.
Komrat – Autonomiczna Republika Gagauzji- 10-11.08.2008
Komrat – miasto szczęśliwych ludzi. A mimo to można stąd tylko uciekać. Tyle tylko, że nie ma dokąd. No bo gdzie? Do Kiszyniowa? By zejść z bulwaru Świętego Stefana i przekonać się, że tego miasta nie ma? Wobec takich rozczarowań już lepiej zostać w Komrat.
Jaki musi być naród, którego stolicą jest trzydziestotysięczne wygwizdowo, z zakurzonym majdanem pośrodku, na którym bez przerwy ganiają wyleniałe psy?
Kiszyniów – Mołdawia – 10.08.2008
Wystarczy zejść kilka kroków ze Stefan cel Mare Svant by Kiszyniów znikał w ciemności. Musi być noc i jeśli jest sobota, gdzieś koło placu katedralnego pulsuje życie. Wygląda to tak, jakby ktoś pozbierał resztki energii w mieście i umieścił je gdzieś w pobliżu Andy’s Pizza. Resztki pozostaną jednak zawsze resztkami. Przewodnik kłamie pisząc, „że wbrew pozorom w nocy życie w Kiszyniowie nie zamiera”. Może i nie zamiera od razu ale na pewno dogorywa.
Valcineti – północna Mołdawia – 9.08.2008
Granica w Valcineti. Świt. Pogranicznicy mołdawscy mieli poczciwe twarze. Czapki zsunęli nieco na tył głowy, mimo że nie było upału. Był przecież poranek, nawet rzeski, ale oni sprawiali wrażenie jakby od początku chcieli się przygotować na uderzenie spiekoty. Jeden z nich miał zamocowane na brzuchu całe biuro – niewielki blat z laptopem i czytnikiem do paszportów. Komputerek miał naklejkę, że pogranicznikom w Valcineti sprezentowała go sama Unia Europejska. Widać wspólnocie opłaca się pilnować granic także między Ukrainą, a Rumunią.
Wolny Tybet
Olimpiada tuż tuż
Jacek Żakowski w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”: Po tej olimpiadzie trudno będzie na przykład moralnie uzasadniać rozliczanie autorów stanu wojennego, skoro zaakceptowaliśmy beztroską zabawę w kraju, gdzie wprowadzenie dekretu z 13 grudnia 1981 r. oznaczałoby istotny postęp w dziedzinie praw człowieka.
Holga!
Jedni sarkają, że to upadek fotografii, inni zachwyceni strzelają z biodra. Lomo opanowuje swiat, a lomo w wersji 6×6 to między innymi Holga. Dla tych, którzy użytkownikom jednego czasu naświetlania i dwóch przysłon wieszczą klęskę powstał chyba ten film.
Gdzieś przeczytałem, że Lomo w wersji cyfrowej to wszystko to, co producenci telefonów komórkowych montowali dwa lata temu w wypuszczanych na rynek modelach. Ano zgadza się, co widać na załączonym obrazku.