Prawdziwa historia – Überschaer

Prawdziwa historia. Nie żadne tam gdzieś, kiedyś. Prawdziwa jak grób, nad którym teraz stoję i myślę, że on tam teraz leży, trochę go oszołomy rozgrzebali, ale jest tam na pewno, tak jak chciał. Prawdziwa jak droga, którą tu przyszedłem razem z Pawłem, stokiem Miedzianej Góry, w pełnym słońcu, wzdłuż pola Pławiaków wytyczonego z maniakalną wręcz dokładnością poczwórnym drutem kolczastym.

Dora Puschmann pisze:

?Tak np. w szklanym domu mieszkał pan Überschaer, porucznik policji.?

Czytaj dalej

Miasto Łódź

uc

Na miejscu konduktorów w tym pociągu zakrywałbym twarz ze wstydem – 200 kilometrów – 4,5 godziny. Środek Polski, nie żadne tam góry, droga prosta jak drut.

W Opatówku, w Nowych Skalmierzycach, w Sieradzu wiatr wzbija w powietrze tumany kurzu, piachu podnoszonego z pól, na których nic nie zdążyło jeszcze wyrosnąć. Do wnętrza wagonu przenika ten pył, osadza się na książkach, na ubraniu, zgrzyta w ustach. Wszędzie pachnie tym piaskiem

I jeszcze te opuszczone dworcowe majdany.Porzucona na środku placu łyżka od gigantycznej koparki, rower przypięty pośród wybebeszonych węglarek, i barak sklecony z niczego i ręcznik w palmy wiszący w jego drzwiach. Nic tylko wysiadać.