Lubię tam jeździć

Na Szyndzielni wiał wiatr. Patrzyłem w stronę Bielska i mrużyłem oczy od słońca. Potem leżeliśmy na Klimczoku i zastanawialiśmy się co robiliśmy rok temu o tej porze. Rok temu o tej porze padało. Teraz też, ale o wiele mniej. Czasami miałem wrażenie, że krajobraz nie wytrzyma tej ilości wody i zapadnie się od samej jej obecności. Tak mogłoby być, drzewa łamałyby się pod ciężarem własnego koloru, podobnie jak ziemia i dachy domów. Nie wytrzymywałyby intensywności i zapadały do środka. Ludzie wychodziliby zdumieni na podwórka i kręcili z niedowierzaniem głowami. Dookoła panowałaby cisza. To działoby się nagle. Potem wszystko toczyłoby się po staremu.

instruktorski_szyndzielnia

instruktorski_klimczok

Góral stał pod budynkiem klubu w Radziechowych. Chłopcy schodzili z boiska kopiąc z wściekłością grudki wilgotnej ziemi. Przegrali 1:2 choć pod koniec meczu trzeszczały kości. Ktoś wystawił przed budynek wielki głośnik i puścił im na pocieszenie ?Zegarmistrza światła?… Niczego więcej nie było mi tam trzeba ? wiejskie boisko, pastelowy zmierzch i ta muza dla pokonanych. Urywało łeb. Stasiuk by o tym napisał, że ?są takie zbiegi okoliczności, które wyglądają jak wyrafinowany plan?.

radziechowy001radziechowy002

Potem pojechaliśmy oglądać brzydki kościół. Było ciemno i ciepło. Wieżę było widać z daleka. Pod kościołem dwaj kolesie w tunningowanych brykach robili jakiś deal. Gdy nas zobaczyli od razu odjechali. Ten kościół to była jakaś bezforma, to nawet brzydkie nie było, beznadzieja i smutek. Cztery ściany, płaski dach i wieża wiertnicza z Maryjką na szczycie. Stała w pozycji, jakby jej było wszystko jedno. Podobało mi się tam ? jakby w ostatniej chwili wymyślili, że ma być z przytupem, ale byli w stanie wykrzesać z siebie tylko to. Więc wyszedł podświetlony hangar, tyle że ze schodami.

instruktorski_kosciol

Poznań – Warszawa – Poznań

„Everyone has a place that they can identify with. A place about which they say, this is me. Not, this is mine, but, this is me. This landscape is like me, I am like it, we are one. If I wasn’t that landscape, I would be someone else, with another history, another past, I would look at the world from another angle, and see life differently” – Adam Biro do węgierskich fotografii Patricka Zachmanna (EuroVisions – MagnumSteidl Centre Pompidou, Paris 2005).

zwawy002zwawy003zwawyy001

zwawy004

Za dużo światła

Na Trocadéro zakutani w szaliki kolesie puszczali w noc kolorowe bączki, licząc, że sprzedadzą je tym, którym spadną one na głowę. Było zimno i wiał wiatr. Nikt tego shitu nie kupował, wszyscy patrzyli jak niebieskie świetliki lecą z buczeniem prosto w niebo. Dzień później na Concorde trzeba było zamykać oczy – wszystko było zbyt jasne i zbyt duże. Ładne dziewczyny patrzyły zawsze przed siebie. Samoloty z Beauvais latają też do Klużu. Zastanawiam się jak to jest wrócić stamtąd do Klużu. Już do Poznania wracało się z bólem oczu.

parisa1

parisb

parisc

parisd

parise

parisf

parisg

parishparisi

parisk

parisl

parism

parisn

pariso

Naprawdę jest taki zespół

rakietaNaprawdę jest taka miejscowość. Głuponie – zaraz koło A2, za zjazdem na Buk. Z boiska widać autostradę. Pojechaliśmy obejrzeć mecz Rakiety z Wichrem Strzyżewo. Kilku kibiców miało szaliki. „My jesteśmy galaktyczni, my jesteśmy fanatyczni”. K. mówi, że było trochę jak na jugosłowiańskim filmie. Na boisku walka była bardzo zacięta. Najbardziej mi się podobało, jak po końcowym gwizdku ludzie wstali z ławek i się rozeszli tak szybko, jakby ich ktoś stamtąd wyganiał.

Taksim

taksim001
Jakiś czas temu znalazłem  w sieci to zdjęcie Ary Gülera z ulicy Istiklâl Caddesi w Stambule i urwało mi głowę.  Potem  jeszcze jedno zrobiło ze mną to samo. Śnieg i deszcz w Stambule.  W albumie Gülera jest mapka, na której dokładnie zaznaczył gdzie wykonał konkretne fotografie. Chciałem tylko zobaczyć, czy zrobił jakieś na placu Taksim. Nie zrobił ale ulica Istiklâl Caddesi prowadzi na Taksim. To jakieś pięć przecznic od placu.

taksim002

Ptaki z „Mono” w tle

wieksze1
Steven Soderbergh w fajowym wywiadzie w  „Przekroju”:

Jedyna wartość sztuki polega na tym, że obcując z nią człowiek czuje, że nie jest sam. To jedyny moment, w którym cichnie groza samotności, gdy możemy przez sekundę poczuć, że jest ktoś, kto czuje i myśli podobnie jak my.”

Szedłem wczoraj przez miasto i nad Collegium Novum zrobiło się trochę jak z Hitchcocka. Lubię to miejsce.

Ostatnio częściej bywałem w szpitalach. Po finansowanym z publicznych pieniędzy  szpitalu położniczym w Poznaniu łazi ksiądz, wchodzi do pokojów kobiet bez pukania, gapi się jak karmią te swoje niemowlaki i pyta wprost czy podziękowały już bogu za cud narodzin.

– Bo jak się mówi na takich co nie dziękują? – pyta retorycznie ksiądz – Niewidzięcznicy – odpowiada sobie zaraz sam żeby wszystko było jasne.

Gdybym był kobietą po porodzie to bym poprosił kogoś, żeby go kopnął w moim imieniu w dupę.