Nie wiem czy jest pijany. Być może trochę, ale nie bardzo. Zabiera stolik ze sklepu „U Długopisa” i rusza na ulicę. Nikt nie protestuje. Jest niedziela, ostatnie czknięcia lata w Przyjezierzu. On stawia stolik na środku ulicy i zaraz by na nim tańczył , a gawiedź by filmowała komórkami. On byłby znów królem Youtuba, gdyby nie ochroniarze, co w srebrnym jeepie też są królami tyle, że całej wioski. Zwykle śpią w zaparkowanym wozie postawionym w jednej z bocznych uliczek. O zmierzchu można ich przestraszyć przechodząc tuż koło ich auta. Ale nie dziś. Dziś pokazują, kto rządzi. Licytacja trwa krótko, potem królowie odchodzą w glorii swojej chwały.
Bez kategorii
Na ryby
Mordor
Pep Bonet tu był

Syn pana Józefa zaczepił mnie dziś i mówi:
– W grudniu był tu też taki jeden fotograf, cały w tatuażach, spał w tym pokoju co ty. Pocykał trochę fotek i pojechał. Mam jego wizytówkę.
Na wizytówce jest napisane Pep Bonet/ NOOR.
Ciekawe czy Bonet dostał grzejnik do pokoju. Ja mój dostałem rano i od tej chwili życie stało się piękne. Wcześniej różnie bywało.
Gdy tylko przestawało na chwilę padać biegłem robić zdjęcia. Niby wiedziałem co zobaczę, niby o tym czytałem. Na żywo to jednak zupełnie co innego. Wszystkie, dosłownie wszystkie pomosty w Przyjezierzu stoją na suchym lądzie, niektóre wśród wysokich na dwa metry krzaków. Jutro jadę do kopalni, żeby zobaczyć gdzie to wszystko się zaczyna.
Wypoczyn nad jeziorem

Pan Józef mówi, że ekologiem stał się z przymusu a Greenpeace jest spoko, mimo, że działa trochę jak tajne służby.
– Ale człowiek proszę Pana zniszczy samego siebie tylko dlatego, że chce coś mieć. Więc trzeba go przed samym sobą chronić – dodaje.
Potem w Suszewie skończyło mi się paliwo. Pomógł mi rolnik, do którego dopchałem „żółtą strzałę”. Gdy dowiedział się po co przyjechałem pokazał tylko na łąkę za domem i powiedział:
– Stawy rybne kiedyś miałem.
Chodziłem cały wieczór po Przyjezierzu i myślałem sobie że pół życia marzyłem, żeby się zaszyć w takim letnisku jak tu po sezonie. No to się zaszyłem. Puste przyczepy kempingowe i zabite dechami budy, z których latem sprzedawali hot-dogi. Poezja i prowizorka.
Cały dzień fotografowałem…
Along the way
Zimno i pada
No przyszła
Znów zacząłem fotografować swój przystanek tramwajowy, a to niechybnie oznacza, że przyszła jesień. Melancholia to się aż dziś skraplała w powietrzu, lekko nie będzie, nie ma co ukrywać. Już nawet z tym nie walczę, dzisiejszy dzień miał swój soundtrack. Soundtrack jest TU.
Stasiuk wydaje swoją nową książkę 20 października i moim zdaniem robi to z parszywą premedytacją. Fragmenty drukował Tygodnik Powszechny tydzień temu, nie zdążyłem kupić, całe szczęście teraz powiesili na swojej stronie. Książka będzie miała tytuł ?Dziennik pisany później? i ja właściwie od samej świadomości jej powstania łapię tego specyficznego doła jaki towarzyszy mi potem w czasie czytania. Nic w tym złego ani depresyjnego. Po prostu tak jest.