Gdzie to jest?

Lubię w Budapeszcie te wysokie kamienice, tak wysokie, że trzeba ostro zadzierać głowę, żeby się upewnić, że coś poza nimi jeszcze tam jest. Chodziłem i próbowałem tam coś poczuć. Średnio wychodziło ale to chyba nie problem miasta. Może ja po prostu nie wiem gdzie to jest? Nie umiem tego wszystkiego umiejscowić i zostaje bezpańskie.

Po występach młodzi pisarze z całej Europy poszli pić piwo i rozmawiać o posmodernizmie w literaturze. Strasznie chcieli, żebym poszedł z nimi, a ja strasznie nie chciałem. Wolałem spotkanie z Głowackim. Jego ?Good Night Dżerzi? przetłumaczyli tu jako ?Good Night Jerzy? słusznie wychodząc z założenia, że fonetycznie wyjdzie na to samo. Przyszło trochę ludzi. Po piętnastu minutach słuchania połapałem się, że nie tłumaczą pytań, a tylko same odpowiedzi. Można było sobie te pytania wymyślać. Potem kawałki książki czytał węgierski aktor. Strasznie przeżywał.

W połowie spotkania Głowackiemu wysiadł mikrofon więc już nic nie słyszałem więc poszedłem na wzgórza.

W końcu było cicho i nie było nikogo. Nawet okna były ciemne. W parku na wzgórzu Gellerta spali bezdomni. Pachniało jakimiś krzakami. Chciałem zejść nad samą rzekę, kupić wino i je tam wypić, ale w sklepie nie mieli korkociągu, a ja ciągle nie kupiłem scyzoryka. Zamiast wina wziąłem colę i wyszło mniej melodramatycznie.

W samolocie w gazecie przeczytałem wywiad, w którym poważna dziennikarka najzupełniej poważnie zapytała lewicowego mędrca jak żyć. No kurwa.

są jeszcze ostatnie wolne miejsca

Pierwsza książka non-fiction – szkolenie / 13-17 czerwca 2012 ( Folwark Badowo )

Gdzie szukać tematu? Jakie są obszary nieopisane, warte książki?
Jak zorganizować pracę nad książką? Jak pracować z bohaterem?
Jak ogarnąć materiał, nadać mu atrakcyjną, oryginalną formę?
Jak szukać własnego języka mówienia o rzeczywistości?
Czym się inspirować?

Prowadzący:

Mariusz Burchart, Paweł Goźliński, Jacek Hugo-Bader, Julianna Jonek, Lidia Ostałowska , Filip Springer, Mariusz Szczygieł, Wojciech Tochman, Agata Tuszyńska, Justyna Wodzisławska, Marcin Michalski, Maciej Wasielewski.

Więcej informacji TUTAJ

widok z okna: warszawa / prawda

to zdjęcie jest kolorowe choć wcale takie nie jest. po prostu dziś rano było raczej czarno-biało.

Ludzie, którzy przychodzą na lotnisko mają coś innego na twarzach. Jak na nich patrzę mam wrażenie, że myślą że są ważni. Ale może być też tak, że to ja na lotniskach widzę coś innego w ludziach.

Ostatnio wsiadłem do metra i pojechałem na Stare Bielany. 15 minut – wyszedłem na górę , było tak cicho, że nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Usiadłem na ławce i chciałem sobie po prostu popatrzeć ale przyszedł I. Całe szczęście nie chciał rozmawiać, więc sobie siedzieliśmy, a on oglądał ?Źle Urodzone?.

Wczoraj syn jednego z bohaterów książki powiedział mi na spotkaniu w MSN, że napisałem prawdę. Ale to nieprawda, bo to przecież tylko jedna z prawd.

bez subtelności

– Najbardziej żałuję, że tutaj nigdy nie odbył się żaden spektakl ? powiedział mi dziś jeden z mieszkańców Osiedla Słowackiego. Staliśmy w Teatrze Formy Otwartej zwanym przez miejscowych ?Łysą Górą?. Nieopodal dwóch facetów piło piwo. Trochę śmierdziało, gdzieniegdzie walały się śmieci, wiał wiatr . Ten człowiek, który tam dziś ze mną poszedł powiedział też, że osób, które zrozumiały to, o co chodziło Hansenom jest na osiedlu raptem kilka. Cały dzień zastanawiałem się czyja to wina.

Potem poszliśmy na targowisko, a on po drodze pokazywał mi wprowadzane tu po cichu zmiany psujące przestrzeń.

– Wystarczy, że zniszczą detale i będzie po wszystkim ? mówił – to się musiało tak skończyć, to nie jest czas na subtelności.

Na targowisku od mojego ostatniego pobytu nic się nie zmieniło. Nawet asortyment sezonowy jest ten sam bo znów jestem przed Wielkanocą. Na straganach leżały palmy sprzedawane przez kobiety z chustkami zawiązanymi pod brodą ? znak, że jednak jestem trochę bardziej na wschodzie. Podobało mi się to, było chyba tak jak to wymyślił ? spontaniczny handel w spontanicznej przestrzeni. Jeden ze sprzedawców sznurowadeł zapytał mnie po co robię zdjęcia ? nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć, bo teraz to robię je tylko dla siebie, żeby niczego nie zapomnieć, więc powiedziałem mu, że te budynki zaprojektował wybitny architekt.

– A wiem, jakiś Szwed ? odrzekł.

Ktoś napisał kiedyś o Hansenie, że to urodzony w Finlandii syn Norwega i Rosjanki, który dzieciństwo spędził na Litwie, a wykształcenie odebrał we Francji by pracować całe życie dla Polski ? więc w sumie może być i ten Szwed.

A potem pojechałem do centrum. Chciałem koniecznie zobaczyć Kino Kosmos bo lada moment mają je zburzyć. Wcześniej wpisali je wprawdzie na listę cennych obiektów powojennej architektury, ale kto by się tymi listami przejmował. Rozbiórka ma się rozpocząć lada moment. Na razie Kosmos jest otoczony płotem i walczy z faszyzmem. Dookoła jest tak smutno, że chce się wyć. Zastanawiam się, jak nazwą sobie ten przystanek gdy kino zniknie. I kiedy do nich dotrze, jakimi byli idiotami, że na to pozwolili.

Andrzej Molik powiedział mi dziś, że może i Kosmos wyburzą, ale osiedla Słowackiego nikt nie ruszy. Wierzę mu ? wyburzenie całego osiedla musiałoby być strasznie drogie.