Audio z frontu

Wiele wskazuje na to, że wkrótce znów będę musiał sobie kupić paczkę polaroidów.

Tymczasem można posłuchać o trudnych warunkach pracy reportera w pobliżu  Amstaffa „groźnego tylko z pyska” (podobno). Natasza mówi, że brzmi jak „mały pimpek”. Otóż można o nim wiele powiedzieć, ale nie to, że był „pimpkiem”. (mamo, tato trzeba kliknąć w „psa”)

pies

W czwartek zaś pan Bronisław, geolog z Miedzianki objawił mi prawdę uniwersalną o świecie: „Na geologii proszę Pana wszystko się zaczyna w świecie i na geologii się kończy”. Trudno się z tym nie zgodzić.

Jutro najważniejsza z dotychczasowych rozmów. Pojutrze Poznań na chwilę.

Obcowanie ze sztukom

szkole – żywicielce wystawa RE-KREACJE będąca dokumentacją działań artystycznych Macieja Kuraka w ciągu ostatnich 10 lat. Fajne repetytorium. Jest też dokumentacja „Latawca” dla wszystkich niedowiarków.

wsndid

Szkoła – żywicielka jest fajna zwłaszcza wieczorami. Dookoła rzeźby Abakanowicz jeździ pani na takim czyszczącym podłogi traktorku i kabel owija się wokół rzeźby. Więc co kilka okrążeń trzeba zejść z traktorka i odwinąć kabel. Worki ze  śmieciami opierają się o ścianę wymalowaną przez Tarasewicza a na gigantycznym drewnianym bananie wisi kartka – „Prosimy nie siadać na eksponatach”

Moleskiny podrożały, a Euro potaniało. Cud ekonomii. Zaczynam piąty notes. Wypiłem dziś pierwszą wirtualną kawę. To nieprawda że komputery odczłowieczają.

Działkowicza 35

dzialka1

Poszedłem dziś do centrum. Postaram się więcej sobie tego nie robić.

„Kapitan” spisał się na medal. Co prawda z rana jeszcze odchorowywał wczorajsze imieniny ale i tak dzielnie trzymał się na nogach. To ja dwa razy przywaliłem o lód. Za drugim razem już się nie śmiałem. Ale wczoraj z nóg zwalały głównie historie – Wójcikowej co umierała trzy razy i Szczepańskiej, którą za młodu pędzili ze Śląska Opolskiego aż tu. Pamiętała tylko noc w pałacu na Miedziance. Bo wszystkie inne noce spędziła w stodołach. Miała 8 lat. Był koniec stycznia 1945 roku. Wspomina jeszcze łunę nad Dreznem. I dudnienie.

Wróciłem nocą. Kierowca nic sobie nie robił z lodu na drodze. Ja sobie nic nie robiłem z kierowcy. Miałem kronikę Franzky’ego. Wcześniej nie miałem pojęcia o jej istnieniu.

Walking on the moon

Himalaiści zatrzymują się przed szczytem Kanczendzongi bo na samym szczycie mieszkają bogowie. Spacerując po księżycu można sobie o tym przypominać. Pytanie „co ja tutaj robię?” kolejny raz z rzędu było aktualne. Jedyna satysfakcjonująca odpowiedź – „chodzę po księżycu” – starczała na krótko.

blog4


W Janowicach jest lód na drodze, więc się jeździ poboczem

Mariusz Szczygieł napisał o Jacku Hugo- Baderze, że opisuje on Rosję z perspektywy wałęsającego się psa. Nie lubię tekstów Badera z Rosji, wolę te z Polski. Niektóre zabijają. Chciałbym tak pisać.

Myślę o tym szczególnie często gdy w drodze z Janowic na Miedziankę widzę wałęsające się psy.

W ogóle Janowice mnie ostatnio pokonują. Jadąc z Pawłem do „kapitana” mijaliśmy Heńka, na którego jest zarejestrowanych 70 samochodów. Jak przychodzili komornicy to Heńkowi i tak nie mieli co zabrać, więc już nie przychodzą. I sam „kapitan”. Ustawa deubekizacyjna obcięła mu „tłustą emeryturkę”  z 917 zł na 617 zł.  Tak, sfinansowałem UB-ekowi paczkę fajek.

YouTube Preview Image